Dałam 8 za fajną grę aktorską, za muzykę, za budowanie napięcia, za przyzwyczajenie widza do tego, że po sielance będzie jazda..(tak, podobało mi się to). Ale zabrakło mi trochę historii Kyli. Nie opiekuje się własnym dzieckiem tylko nastoletnim sąsiadem...Na zdjęciach w jej sypialni jest dwójka dzieci, więc musiało się coś zadziać w jej życiu. Szkoda, że nie dowiedzieliśmy się co.
Dobrze, że ta znajomość nie poszła w kierunku cudownego ozdrowienia lu romansu:)
No dokładnie,"dukająca" odeszła i nic tak naprawdę się nie dowiedzieliśmy o niej i jej rodzinie,wątek dokumentnie olany...
Ja wiem o niej wystarczająco dużo. Przeżyła tragedię, ma problemy psychiczne. Straciła nie tylko dziecko, ale i pracę, której jej brakuje (chętnie zaczyna uczyć Steva). Jej własny dom jest dla niej, jak zamknięty szpital. Chętnie się z niego wyrywa do sąsiadki, gdy tylko pojawia się Steve. Zauważyliście zdjęcie jej synka? Też miał blond włosy. W domu się dusi, nie zajmuje się córeczką, wydaje się jak nieżywa, nie reaguje, ma problemy z wysławianiem się, żyje w swoim zamkniętym świecie. Ożywia się tylko, gdy widzi Die.
Od pewnego momentu żyje w dwóch swiatach, w tym drugim oddycha pełną piersią, odycha klimatem sąsiadów, śmieje się z nimi, jeżdzi na zakupy, i co najdziwniejsze, prawie się nie blokuje. Ale też praktycznie nic nie mówi o sobie, bo tamtem świat zostawiła za drzwiami własnego domu. Jest podobnie agresywna jak Steve, gdy nie może opanować stresu. W scenie gdy Steve się zlał ze strachu przed nią właśnie to widać (trochę to jednak kiepsko było zagrane przez aktorkę). Jest jej żal wyjeżdżać, ale widząc, jak reaguje na to Die nie mówi jej tego. Nie wiem po co wam więcej:) Mnie się na razie to przypomniało, ale z pewnością jest tego więcej.
P.S.
Dałam 7, za "Building a Mystery" Sarah mcLachlan na początku i "Born to Die" Lany del Rey na końcu :)
Dobry film.
Nie byłabym taka pewna. ALe dobrze, że dodałeś słowo "chyba", bo masz wątpliwości.
Pamiętasz scenę tuż przed tą, kiedy Kyla idzie do Die ostatni raz? Siedzi w pokoju, obserwuje ulicę w półmroku i naciska taką bąbelkową folię, "strzelając" z niej. Raczej wydaje się przybita i nieobecna, a mąż próbuje jej to wydrzeć z rąk. Potem, gdy przychodzi do Die mówiąc o wyjeździe, jej mina świadczy o tym, że jest zszokowana reakcją sąsiadki, która gada jak nakręcona o Toronto i pieje z zachwytów nad przeprowadzą Kyli. Kyla moim zdaniem wiedziała, że oto jej wolność się skończyła i wraca do życia roślinki.
Ja to wlasnie widze inaczej..Bezwladna gadanina Die o Toronto to nic innego jak jedno wielkie " PROSZĘ!!! KYLE ZOSTAŃ!!!". Wydaje mi sie ,ze dzieki Die i jej synowi Kyle stała sie pieknym kwiatem i ten wyjazd to było tego potwierdzenie. I tu jest jej wygrana sama ze sobą.
Też uważam, że Kyla nie wygrała. Była szczęśliwa w towarzystwie Steve'a i jego matki. Cieszyła się, że może im pomóc, że oni ją akceptowali taką jaka jest. Gdy Steve'a oddano do szpitala, coś w niej jakby pękło. Chyba nie mogła się z tym pogodzić.
A ja myślę, że Kyle była lesbijką i była w niej zakochana a Die traktowała ją raczej jak przyjaciółkę-sąsiadkę. Myślę, że mimo wszystko jest tam odniesienie do związków homoseksualnych wychowujących dzieci, szczególnie gdy obie kobiety odprowadzają syna, który chciał popełnić samobójstwo w sklepie. Nie zapominajmy, że Dolan to gej, a większość jego poprzednich filmów dotyczyło bardziej lub mniej tej tematyki.
Ja myślę, że subtelne zasugerowanie związku lesbijskiego jednak było. Ale dziwi mnie, że Dolan nie pokazał nic więcej; bo jednak kto jak kto, ale on scen seksu homo raczej nie unika. A może właśnie miało tak być: jedno wielkie niedowiedzenie (?). Ten film wbrew temu jak brzmi większość rozmów matki z synem jest jednak bardzo subtelny w przekazie. Przepraszam za truizm. Wydaje mi się, że jednak zafascynowanie (również fizyczne) obu pań odgrywało tutaj niebagatelną rolę.
Miało być oczywiście: 'niedopowiedzenie'. Filmweb nadal (ile to już lat???!?) nie udostępnił funkcji edycji postów...
spoiler Nikt nie wygrywa, a już na pewno nie Kyle, która traci przyjaciółkę, traci coś co sobie stworzyła w nowym miejscu i znów czeka ją przeprowadzka. Tu nie ma wygranych. To świat przegranych ludzi. Pogubionych. Genialne kino, niesamowicie emocjonalne. Brawa dla Dolana!
właśnie ona miała taką zakamuflowaną agresję przez nieśmiałość, ale jak wybuchła to jak bomba zegarowa, aż cała drżała z nerwów, bardzo realistyczne w odbiorze mi się wydawało
Nie znam się na chorobach psychicznych, ale skoro tobie się wydała się ta scena realistyczna, to może i taka była. Ja miałam inne wrażenie, uderzyło mnie, że była "mało straszna", a przecież Steve się takiej właśnie Kyli bardzo przeląkł, ale ja nie. Zwrócę na to baczniejszą uwagę, jeśli będę widziała drugi raz.
Serio ? Pacz nie wiedziałem.
Tego uciętego obrazu nie da się oglądać, kto tak nagrywa ?