Wielcy mistrzowie włoskiego kina byliby dumni ze swojej młodej rodaczki Alice Rohrwacher. Zwłaszcza ci od realizmów wszelakich. Roberto Rossellini uśmiechnąłby się z uznaniem, gdyby zobaczył, jak reżyserka z ciepłem i wrażliwością portretuje społeczny margines. Vittorio De Sica w “Lazzaro Felice” odnalazłby błyskotliwą kontynuację swojej wersji realizmu magicznego z “Cudu w Mediolanie”. W końcu Ermanno Olmi odkryłby u Rohrwacher to zamiłowanie do naturalizmu i religijne odniesienia, którym sam wypełniał swoje dzieła.